To najlepsze możliwe wyjście.
Nie ma, rzecz jasna, takiej mocy, która zmusiłaby Cię do przeczytania poprzednich części, gdybyś nie chciał_a, ale w tym momencie chcę zaznaczyć, że bez tego zrozumienie obecnej może być bardzo trudne, jeśli nawet nie niemożliwe. Zdaję sobie sprawę, że raczej niewiele osób, które tu trafią (o ile w ogóle), jakimś cudem nie zrobi tego z powodu sentymentu, którym darzy poprzednie części, ale lepiej dmuchać na zimne.
Kolejność czytania:
Dwudziestodwuletnia Antonina Socha pracuje jako kelnerka w restauracji wujostwa w trakcie wakacji i wybiegając pewnego poranka na jogging w góry, nawet nie podejrzewa, że przyjdzie jej ześlizgnąć się na zadku, wpadając przy tym niefortunnie w ogrodzenie. Nie ma też pojęcia, że ten niewinny wypadek zapoczątkuje lawinę, której nie zdoła już zatrzymać. A bardzo by chciała.
Po wyboistej drodze, którą Tośka zmuszona była przebyć w poprzednim sezonie, nic nie mogło ją przygotować na zimę 2016/2017. Podczas przymusowego urlopu w środku sezonu, z życiowego letargu budzi ją telefon od Sierściucha oraz niespodziewana wizytacja komitetu, który później stanie się (nie bez sprzeciwu) prywatną ekipą śledczą detektywa samozwańca, Mendy Szaflarskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz